W ubiegłym, 2017 roku w sumie trzy razy byliśmy w Grecji, jeden z tych wyjazdów odbył się na Zakynthos. Jest to jedna z największych greckich wysp archipelagu Wysp Jońskich, większe są tylko Kefalonia i Korfu. Długo się przymierzaliśmy do tego kierunku, gdyż byliśmy sceptycznie nastawieni do nazbyt komercyjnego wizerunku jakim cieszy się Zakynthos: kurorty, podróże zorganizowane itd. Mimo to zdecydowaliśmy się, z powodu napiętego terminarza udało nam się wrzucić termin czerwcowy, co wg wszelakich opinii internetowych i przewodników było niewskazane z dwóch powodów: pierwszy to wysokie temperatury, natomiast drugi to oblężenie wyspy przez turystów. Niemniej jednak dotarliśmy tam. Postaram się odpowiedzieć na pytanie: co zwiedzać na Zakynthos, a także udzielić kilku rad praktycznych na temat wyspy.
Wyspa Zakynthos
Sama wyspa robi wrażenie zielonej, w porównaniu z takimi wyspami greckimi jak Kreta czy Korfu, które to są zdecydowanie bardziej „pustynne” i kamieniste. Na powierzchni około 400 km2 zamieszkuje wg różnych źródeł od 40 do 42 tysięcy mieszkańców. Oczywiście w sezonie ta liczba jest powielana przez rzesze turystów zjeżdżających z całej Europy. Wyspa zawdzięcza swą nazwę Dardanasowi, który to według mitologii greckiej był synem Zeusa – jednak jak to z mitami bywa, jest kilka różnych wersji. Największym miastem wyspy jest Zakintos, portowe miasto położone we wschodniej części Zakynthosu (sama wyspa i miasto nazywają się tak samo, jednak podaję specjalnie dwa różne sposoby zapisu dla odróżnienia obydwu).
Trzeba tutaj zaznaczyć, że miasto uległo praktycznie całkowitemu zniszczeniu w 1953 roku podczas trzęsienia ziemi, kiedy to przetrwały tylko nieliczne budynki. Dużo budynków i całych dzielnic przypomina styl wenecki nie bez powodu – w XII wieku władzę tutaj sprawowało Królestwo Sycylii, później pod koniec XV wieku także pod rządami Republiki Weneckiej, stąd właśnie pozostałości w postaci pięknych budowli. W czasie drugiej wojny światowej wyspa była okupowana przez wojska niemieckie, na szczęście od 1944 roku wróciła w ręce Greków.
Poruszanie się po Zakynthos
Na Zakynthos można dostać się samolotem, a także promem z Grecji lądowej. Po samej wyspie najlepiej poruszać się wynajętym autem – jest się mobilnym i to zdecydowanie najbardziej optymalne rozwiązanie. Mała powierzchnia pozwala na przedostawanie się w szybkim czasie z jednego końca wyspy na drugi. My płaciliśmy za 4 dni wynajmu auta 60€ (dla chętnych mogę podać firmę) – mieliśmy pełne ubezpieczenie i samochód w miarę dobrej klasy, pozwalający na bezproblemowe poruszanie się po górzystym terenie. Cena paliwa wahała się w okolicach 1,6€/l. Drogi są w dobrym stanie (nie celującym, ale dobrym). Tablice informacyjne są zarówno pisane w języku greckim jak i (w większości) po angielsku, co znacznie ułatwia odnalezienie się w trasie. Dla bardziej oszczędnych i rządnych przygody mogę polecić komunikację miejską, która jest nieszablonowa i ciężko znaleźć punktualnie kursujący autobus.
Temperatury na Zakynthos
Jak już wspominałem – byliśmy w końcówce, były dość wysokie upały, gdzie temperatura sięgała 35 stopni. Są oczywiście okresy w roku, kiedy pogoda jest bardziej przyjazna i przyjemna do zwiedzania:
- Styczeń-marzec: temperatury sięgają maksymalnie 15 stopni, zdarzają się opady deszczu co parę dni.
- Kwiecień: zdecydowanie wiosna wita na wyspę, na termometrze możemy zobaczyć 20 stopni.
- Maj: lato za pasem, temperatury skaczą do 26-27 stopni, jest to najlepsza pora na odwiedziny Zakynthos, wszystko rozkwita, nie ma upałów i najazdów turystów. Przelotne deszcze zdarzają się rzadko.
- Czerwiec-sierpień: lato w pełni, upały stają się bardzo męczące, w lipcu na deszcze nie ma co liczyć, średnia temperatur to 33 stopnie.
- Wrzesień: dla mieszkańców przychodzi ulga od upałów, ale zdarzają się dni, gdzie nadal termometry skaczą do 30 stopni.
- Październik: więcej opadów, temperatury znośnie 18-25 stopni, to także jeden z przyjaźniejszych miesięcy na podróże.
- Listopad – grudzień: więcej dni deszczowych przy temperaturze około 15-20 stopni.
Ceny na Zakynthos
Ceny w sklepach są zbliżone do tych, które możemy spotkać w całej Grecji. Oczywiście na wyspie wszędzie płacimy w euro, gdy my odwiedzaliśmy Zakynthos cena 1€ wynosiła ok. 4,25zł. W większości restauracji i sklepów możemy płacić kartą.
Przykładowe ceny na czerwiec 2017r:
- Woda 1,5l: 0,20-0,30€
- Mleko 1l: 0,95€
- Kawa grecka w tavernie: 2-2,5€
- Duża bagietka: 0,60€
- Chleb: 1,5€
- Coca-cola 1,5l: 1,55€
- Jajka 10szt.: 2,85€
- Piwo Alfa 4×0,5l: 4,5€
- Piwo Fix 0,5l: 1,25€
- Piwo Mythos: 1,30€
Żółwie Caretta caretta
Przyznam, że to dość wrażliwy temat, szczególnie dla osób, które szanują przyrodą i zwierzęta. W wielu przewodnikach plaże z żółwiami caretta caretta są wymieniane jako jedne z głównych „atrakcji” całej wyspy. Niestety mimo oficjalnych zapewnień o ochronie tego zagrożonego gatunku opiekunowie plaż prześcigają się w sposobach na zaproszenie do siebie jak największej ilości turystów, aby ci mogli podziwiać żółwie. Mimo zachowania największych ostrożności zwierzęta są płoszone. My odwiedziliśmy jedną z takich plaż w zatoce Laganas, jednak staraliśmy się nie wchodzić na jej teren. Zrobiliśmy to, żeby mieć jedno przesłanie: jeśli zastanawiasz się nad odwiedzeniem żółwi, zobacz poniższe zdjęcie – właśnie taki widok najpewniej zastaniesz. Warto? Zatem odpowiedź na pytanie „ile zobaczyliśmy żółwi” brzmi: zero.
Zatoka wraku na Zakynthos
Unikamy zazwyczaj tego typu miejsc, gdzie walą tłumy turystów, jednak na temat zatoki wraku sami musieliśmy sobie wyrobić zdanie i skusiliśmy się. Jeśli ktoś nie chce czytać do końca to zacznę właśnie od… końca: warto było! Po kolei: zdecydowaliśmy się na zobaczenie jej zarówno z góry jak i „od środka”, udaliśmy się więc autem jak najbliżej skarpy nad zatoką. Znajduje się ona na zachodnim wybrzeżu wyspy, niemalże na każdym skrzyżowaniu na Zakynthos znajdziemy drogowskazy, wiec na pewno tam trafimy. Dojazd jest dość łatwy, mimo że miejscami stromy. Na samym końcu drogi zostawiamy auto na wyznaczonym parkingu. Jest on darmowy (2017r.).
Od razu zaznaczę, że jeśli jesteśmy w sezonie to powinniśmy mieć ze sobą coś do okrycia głowy i butelkę wody, bo czeka nas kilkanaście (kilkadziesiąt jeśli widok nam się spodoba) minut bez chwili wytchnienia w cieniu. Oczywiście chodzi o wariant dla wytrwałych i wymagających dobrych widoczków. Dla tych mniej – zaraz przy parkingu znajduje się platforma widokowa, z której coś już zobaczymy, ale najlepsze widoki znajduję się na prawo od parkingu. Idziemy po prostu tam, gdzie inni – psychologia tłumu. Uprzedzając pytania – tutaj nie płacimy nic (jeszcze!).
Widok – marzenie
Udajemy się dość krętymi ścieżkami, usłanymi ostrymi kamieniami (dobre obuwie się przyda), a także porośnięte zaczepiającym nasze nogi rozmarynem i innymi roślinami. Dość ciekawa zabawa logistyczna pojawia się w momencie wyboru: idziemy bardziej wydeptaną ścieżką, która jest mocniej zakręcona, czy tą drugą – krótszą ale wyboistą?
Po kilkudziesięciu metrach docieramy do celu… Ostro ścięte zbocze z jednej strony przeraża, ale z drugiej – zdaje się szeptać „zapraszam do siebie”. My się skusiliśmy, po paru sekundach wiedzieliśmy, że właśnie zobaczyliśmy coś, co zostanie w naszej pamięci do końca życia. Widok nieziemski. Nie potrafię wytłumaczyć co w tym jest: ot, wrak, który sam w sobie nie jest atrakcyjny, pozostawiony w niedostępnej drogą lądową zatoczce. Rozgrzani zawieszonym wysoko nad głowami słońcem marzymy o tym, by znaleźć się na dole i schłodzić w błękicie wody. Teoretycznie – dzieliło nas od tego chwila moment, wystarczył krok, ale zdecydowaliśmy się na dostęp od morza ????
Nie tylko z góry
Zjeżdżając ze zniesienia znaleźliśmy znaki kierujące na rejsy do samej zatoki wraku. Zdecydowaliśmy, że nie będzie kombinować i szukać na siłę i zboczyliśmy zgodnie z kierunkami na tablicach informacyjnych. Dość kamienistą drogą dotarliśmy do małej przystani, obok której znajduje się skromna, skryta w cieniu skarpy plaża.
Od razu kupiliśmy bilety na rejs ku zatoce. W cenie 15€ od osoby dostaliśmy także zwiedzanie błękitnych grot – Blue Caves. Przemiły Grek zapewnił nas, że odpływamy już za minutkę, trwała ona kwadrans, ale to właśnie jest w Grekach najlepsze – kto był, poznał chociaż jednego Greka, ten wie o co chodzi. Ten, kto nie był i dopiero planuje wyjazd do Grecji – będzie wiedział niebawem. Odpłynęliśmy skromną motorówką, w niespełna dziesięć osób (łącznie z dwuosobową załogą). Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Ruch w samej zatoce dość spory – w kolejce do podpłynięcia momentami stało kilka jednostek. Podpływały zarówno te kilkuosobowe łodzie, jak i sporych rozmiarów statki. Budziło to mieszane uczucia – z góry widok niesamowity, z dołu także: błękitna woda i jasny piasek.
Na tym koniec, zmysł węchu burzył cały odbiór – odór spalin (nie chodzi o siarkę) był odpychający. Statek? Hmm… Z bliska to nie to samo. Z tego powodu, że był to właśnie czerwiec na plaży było bardzo tłoczno. Ciężko było się dostać do samego wraku. Mieliśmy godzinkę na plażowanie, ochłodzenie w dość zimnej wodzie i pospacerowanie po plaży. W drodze powrotnej zajrzeliśmy na błękitne groty, złudzenie optyczne tworzy bardzo ciekawe widoki, warto to zobaczyć. Mieliśmy okazję ujrzeć Twarz Posejdona (na zdjęciu poniżej) – trzeba przyznać, że skała robi wrażenie. Podsumowując: zatoka to przede wszystkim widok z góry, z dołu natomiast to bardziej ciekawostka.
Stolica wyspy – Zante (Zakintos)
W największym mieście wyspy możemy pospacerować po tradycyjnych, greckich zaułkach, w których znajdziemy mnóstwo tavern i kawiarni. Oddając się widokom weneckich budowli można przenieść się w odległe czasy. Zwiedzanie miasteczka zaczęliśmy od udania się pod Kościół św. Dionizosa. Warto zaznaczyć, że obiekt pochodzący z początków XVIII wieku jako jeden z nielicznych przetrwał trzęsienie ziemi z połowy ubiegłego wieku.
Będąc tam, warto zahaczyć o znajdujące się w pobliżu Muzeum Solomos. Zobaczymy tam rzeczy osobiste Solomosa, a także dawne stroje i wyposażenie wnętrz z wyspy. Dla spragnionych wszelkiego rodzaju muzeów warto zajrzeć do Muzeum Bizantyjskiego. Znajdziemy tam narzędzia, rzeźby i malunki z czasów bizantyjskich, a także makietę Zante, przedstawiającą miasto z czasów przed trzęsieniem ziemi. Na popołudnie można zostawić sobie Ruiny Weneckiej Twierdzy, która znajduje się około 1,5km od ścisłego centrum miasta. W świetle zachodzącego słońca będziemy mogli podziwiać panoramę Zakintos. Cena biletu to 2€.
Tawerna z wiatrakami
Niezbędnym punktem, znanym głównie z pocztówek (tych, które nie przedstawiają jakimś trafem zatoki wraku) jest na pewno przylądek Skinari. Na wysokim klifie znajdziemy słynne wiatraki, a obok nich tawernę z tarasem widokowym, gdzie możemy podziwiać morze i jego błękitne barwy. Bardziej odważni mogą zejść krętymi schodami by zażyć kąpieli, natomiast ci bardziej leniwi – do których niewątpliwie w tym momencie należeliśmy – mogą napić się frappe chowając się w osłoniętej kawiarni.
Dla każdego
W tym wpisie nie ma wszystkich informacji, nie oszukujmy się – nie ma takiego wpisu w sieci, który zawierałby wszystko co niezbędne. Stąd też moja rada: szukajcie, szukajcie i jeszcze raz szukajcie jak najwięcej porad przed wyjazdem, pomoże Wam to w lepszym zrozumieniu miasta czy państwa, do którego wyjeżdżacie. Zdecydowanie polecamy wyspę wszystkim, którzy lubują się w greckich klimatach, doceniają piękno przyrody, a także jej moc. Na wyspie można zarówno się zrelaksować na zachodnich plażach, jak i zażyć trochę miejskiego życia bardziej na wschodzie. Wyspa jest idealna zarówno dla podróżujących samodzielnie (jak cała Grecja zresztą – Grecy są bardzo przyjaźni), dla par, a także dla rodzin z dziećmi. Warto. Polecamy.