Do poruszenia tego tematu podchodziłem już kilka razy. Pozornie odpowiedź na pytanie: „która grecka wyspa?” wydaje się banalna, ale jednak nie. Znajomi często nas pytali: na jakiej wyspie lepiej, gdzie więcej słońca, gdzie mnie ludzi itd. Moja odpowiedź zawsze sprowadzała się do stwierdzenia, że nie można greckich wysp porównywać, po prostu. To tak jakby pytać, który kraj europejski jest lepszy. Tak samo, jak europejskie kraje, tak i greckie wyspy – każda jest inna. I na tym mógłbym teoretycznie zakończyć ten tekst, ale postaram się rozwinąć Wasze wątpliwości w sposób bardziej szczegółowy. Nie dostaniecie odpowiedzi na zasadnicze pytanie, ale opiszę pokrótce, czym różnią się poszczególne wyspy. Być może wspomogę Was w odpowiedzi na pytanie, która grecka wyspa jest dla Was?
Kreta – najbardziej znana grecka wyspa
Zacznę od tej największej, chyba nawet najbardziej popularnej. Jeśli chodzi o nas, to nie był to nasz pierwszy wybór, jeśli bierzemy pod uwagę tylko greckie wysepki. Kretę spychaliśmy zawsze na dalszy plan, jakoś sceptycznie byliśmy do niej nastawieni. Czemu? Nie lubimy miejsc, gdzie jadą wszyscy, a Kreta właśnie z czymś takim nam się kojarzy: z tłumami, z komercją. Szukaliśmy mniejszych, mniej popularnych wysp. Po kilku latach trafiliśmy jednak i tam, aby na żywo się przekonać czy warto. Kreta długo nas nie musiała przekonywać, od razu zdobyła nasze serca. Jak się okazało, jej wielkość pozwala ucieszyć zarówno poszukiwaczy komercji, tłumów, imprezowych kurortów, jak i tych, którzy szukają małych, typowo greckich wiosek, z dala od szaleńczych tłumów.
Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Oczywiście całej Krety nie da się poznać w tydzień, a nawet w dwa tygodnie. Po wielu latach spychania jej na bok, przez dwa lata odwiedziliśmy Kretę kilka razy i ciągle nam mało (pod koniec maja znowu tam wracamy). Staramy się poznawać Kretę rejonami: na jesieni ubiegłego roku byliśmy w Heraklionie i jego okolicach, teraz natomiast udajemy się do Chanii.
Dla kogo Kreta?
Najbardziej znana grecka wyspa jest dla wszystkich. Nic dodać, nic ująć. Na pewno odnajdzie się tutaj rodzinka z dziećmi, na pewno znajdzie tutaj dla siebie coś singiel, a także imprezowicze.
Komercja na Krecie
Tak jak wspomniałem, sami przed wizytą na Krecie ocenialiśmy ją przez pryzmat popularności. Wszystko zależy od regionu – w głąb wyspy lub też poza dużymi miastami na pewno zaznamy spokoju, komercja i olbrzymie hotele są raczej w tych największych kurortach. Okolice Chanii na pewno zaliczają się do tej grupy. Część na wschód od Heraklionu natomiast jest bardziej spokojna.
Rodos
Ta wyspa była pierwszą z greckich wysp, jaką odwiedziliśmy. Może też z tego powodu nasze zauroczenie się nią jest nieobiektywne, bo wszystko wtedy było dla nas „wow”. Stwierdziliśmy, że trzeba nasze wspomnienia zweryfikować i w tym roku również i tam wracamy. Jakie jest Rodos? Niesamowite. Serio. Byliśmy w dość rozrywkowym kurorcie, jednak kiedy któregoś dnia ruszyliśmy na objazd wyspy (a można to zrobić w kilka godzin, jeśli byśmy mieli tylko się przejechać po całej wyspie bez zwiedzania) zobaczyliśmy, że Rodos to nie tylko rozrywka. Jadąc zachodnią częścią wyspy, postanowiliśmy zboczyć z głównej drogi. I to była najlepsza decyzja. Trafiliśmy na dość dziką plażę. Jednak sama dzika plaża to jedno, ale na niej nie znaleźliśmy żywej duszy. Bardzo szeroka, piaszczysto-żwirowa. Jak się później okazało po researchu, była to strona wyspy, na którą zjeżdżają się surferzy w poszukiwaniu fal. I faktycznie – fale były ogromne, kilkadziesiąt minut relaksu nam się przydało po upalnym dniu.
Wracając jednak do samej wyspy – tutaj nie znajdziemy miast typu Chania, Heraklion czy nawet Ateny. Zarówno miasto Rodos, jak i Lindos to miasteczka dość małe, zwarte. Oba miasta skupione są wokół starówek, a te są przepiękne i to właśnie one zostały nam tak w pamięci i to właśnie dla nich wracamy na wyspę w tym roku. Wąskie, kręte uliczki (wyłożone wydeptanymi przez dziesiątki lat otoczakami – uwaga: ślisko!) i stare zabudowania robią konkretne wrażenie. W miasteczku Rodos znajdziemy akropol, a będąc dokładniejszym to ruiny akropolu. Akropol, zachowany w lepszym stanie znajdziemy również w Lindos. Dodatkowo znajduje się on na światowej liście dziedzictwa UNESCO. Według nas to jest obowiązkowy punkt na całej wyspie. Jak już pisaliśmy w tekście dedykowanym tej wyspie, Rodos to wyspa wiecznie słoneczna. To właśnie ona słynie z oliwek, które dzięki nasłonecznieniu przez większą część roku, są jednymi z najlepszych, zapewniając niesamowite oliwy, zarówno dla mieszkańców, jak i turystów.
Kos
Kos to jedna z mniejszych wysp greckich. Oczywiście nie jest tą najmniejszą, nie jest także zaliczana do tych najbardziej popularnych. I to właśnie może być kluczowe dla osób, które szukają spokoju i wytchnienia od zatłoczonych miejsc na południu Europy. Na Kos byliśmy dodatkowo jesienią, zatem sielanka była na najwyższym poziomie. Zero tłumów, pustki na ulicach, gdzie można było spotkać tylko mieszkańców. Wtedy właśnie można poczuć, że jest się w prawdziwej Grecji. Można obserwować codziennie życie Greków. Tak, zdecydowanie ta grecka wyspa jest do polecenia dla osób, które szukają podobnych klimatów.
Kos – spokój to nie wszystko
A co oprócz spokoju znajdziemy na Kos? Przede wszystkim typowe, greckie wioski, gdzie mieszkańcy wiodą leniwe, ale jakże szczęśliwe życie. Wszystkie przewodniki zachęcają do zobaczenia słynnego Drzewa Hipokratesa (bo to na Kos według legend uczony miał się urodzić). Czy warto? Odpowiedź na ten temat znajdziecie we wpisie na temat Kos, tam szczegóły na temat transportu po wyspie, a także główne atrakcje. W samym mieście Kos warto przespacerować się portem, który ucierpiał w trakcie trzęsienia ziemi w 2017 roku (byliśmy tam kilka miesięcy po tym zdarzeniu, nie wiem, jak teraz wygląda sytuacja z renowacją portu). Przy Placu Eleftherias znajduje się targ miejski. I tak, to jest to, co trzeba zobaczyć koniecznie. Znajdziemy tam mnóstwo miejscowych przypraw, a także wyrobów typu oliwy, sery itd. Wyspa naszym zdaniem nadaje się właśnie dla rodzin z dziećmi (dzięki spokojowi), ale także dla par (na romantyczne wyprawy).
Korfu
Włoski klimat w Grecji, tak w skrócie można opisać tę grecką wysepkę. W budynkach, architekturze widać spore pozostałości po Włochach właśnie. Korfu charakteryzuje się podobnie jak Kos spokojem, jednak znajdują się miejsca, które są znane z tłumów. Sama wyspa zdaje się złotym środkiem dla osób, które szukają zarówno wytchnienia, jak i rozrywki. Jedno i drugie nie musi być o siebie oddalone, wystarczy przejechać z jednej miejscowości do drugiej, aby zmienić klimat.
Stolicą wyspy Korfu jest Kerkira. Miasteczko nie jest może tak malownicze, jak Rodos, Lindos czy nawet Zante, ale ma swój urok. Znajdziemy kilka zabytkowych budowli, a przede wszystkim Muzeum Bizantyjskie, które warto odwiedzić. Oprócz tego warto zobaczyć Nową i Starą Twierdzę, urokliwe miejsca na sesje zdjęciowe. Wyspę możemy polecić rodzinom albo samotnikom, którzy szukają odizolowania, chcąc poznać greckie miejscowości i styl życia mieszkańców.
Zakynthos
I tym sposobem dochodzimy do chyba drugiej (po Santorini) greckiej wyspy tak pożądanej przez żądnych widoczków ludzi. Sama wyspa może nie jest aż tak pożądana sama w sobie. Dokładnie chodzi o jedno miejsce, czyli słynną zatokę wraku. To ona przyciąga tłumy turystów, którzy oblegają całą wyspę wzdłuż i wszerz. A jak wiadomo, wprost proporcjonalnie do popularności rosną ceny i rozwija się wspominana przeze mnie komercja. Na szczęście jednak ten jedyny widok jest wart cierpienia, kiedy przedzieramy się przez tłumy. Rada prosta – zagryzamy zęby i idziemy, a tam czeka raj. Od razu zaznaczę, że jeśli planujecie zaliczyć zarówno widok z góry, jak i z dołu, to zacznijcie od tego dolnego. A najlepiej zrezygnujcie z niego w ogóle, od razu ruszajcie na górę. Na dole – tłumy statków i tłumy na plaży.
Sama wyspa robi wrażenie zielonej, w porównaniu z takimi wyspami greckimi jak Kreta czy Korfu, które to są zdecydowanie bardziej „pustynne” i kamieniste. Największym miastem wyspy jest Zakintos, portowe miasto położone we wschodniej części Zakynthosu (wyspa i miasto nazywają się tak samo, jednak podaję specjalnie dwa różne sposoby zapisu dla odróżnienia obydwu). Trzeba tutaj zaznaczyć, że miasto uległo praktycznie całkowitemu zniszczeniu w 1953 roku podczas trzęsienia ziemi, kiedy to przetrwały tylko nieliczne budynki. Po samej wyspie najlepiej poruszać się wynajętym autem – jest się mobilnym i to zdecydowanie optymalne rozwiązanie.
Zatem do rzeczy: która grecka wyspa?
Jak widać z opisów, które w żadnym wypadku nie są obiektywne, nie da się wybrać tej jednej jedynej. Każda grecka wyspa jak już pisałem, ma to coś, coś, co przyciąga i każe wrócić. Możemy sobie planować, że jedziemy „odhaczyć” jakąś wyspę, bo jest popularna itd. Dojeżdżając na miejsce, obdarzy nas ona jednak takim urokiem, że jedyne co, to będziemy marzyć o powrocie i dalszej eksploracji wyspy. I to dotyczy każdej z nich. To właśnie jest kolejna kwestia warta wyjaśnienia – za każdym razem wyspy będziemy postrzegać inaczej, zobaczymy co innego, odkryjemy coś nowego.
Każdy wyjazd będzie inny, a podczas jednego, nawet dwutygodniowego pobytu po prostu nie da się zobaczyć całej wyspy. Nawet tej najmniejszej. Oczywiście nie wypowiadamy się na temat wysp, gdzie nie byliśmy, bo w gronie tych wyjątków można zapewne zaliczyć Santorini (które ciągle na nas czeka), która to jest bardzo mała i podobno łatwo się nudzi. Zgodnie jednak z tym, co pisałem wyżej – zapewne i ona nas uwiedzie na tyle, że jeden pobyt nie wystarczy.
Jeśli już ktoś chce jechać do Grecji, bo „Grecja taka fajna”, ale w planach ma tylko jeden pobyt, to może być ciężko z zakochaniem się w Grecji. Miłość do niej rodzi się z czasem, powoli wyspy odkrywają kolejne rąbka swoich tajemnic. Ostatnio wyobraźnia poniosła mnie do takiego stwierdzenia: załóżmy, że przed pierwszym wyjazdem do Grecji ileś lat temu posiadam wiedzą taką, jaką mam teraz na temat tego państwa (i tak bardzo znikomą). W pewnym momencie ktoś wtedy pod przymusem daje mi wybór: jedna jedyna grecka wyspa, jeden wyjazd, która to wyspa? Odpowiedziałbym, że żadna. Po prostu. Grecja posiada mnóstwo wysp, żadna pojedyncza wyspa nie zrobi takiego efektu jak większa ich liczba. A rozkochiwanie w Grecji będzie rosło niczym kulka śniegowa: każda kolejna odwiedzona wysepka, zwiększać będzie tę miłość. Grecja jest silna w kupie, a nie pojedynczo.
Odpowiedzi zatem nie uświadczycie w finale tego tekstu. Bierzcie się po kolei za wyspy: czy to będzie Kreta, Korfu, Rodos, którakolwiek. Każda na tyle Was zauroczy, ale też na tyle zatrzyma swoje tajemnice, że nim wrócicie do Polski, będziecie wiedzieć, że wyjedziecie ponownie do Grecji.